W niedzielę 18 września w Kielcach odbył się finał Świętokrzyskiej Ligi Rowerowej. Tym razem wyścig miał nieco nietypową jak na MTB formułę – indywidualnej jazdy na czas.
Do wyścigu podszedłem z pewną ostrożnością, nigdy nie startowałem w tak rozgrywanej imprezie i zastanawiałem się jaką taktykę obrać, szczególnie że odczuwałem już zmęczenie długim sezonem. Dystans nie był długi – 43 km więc można było oczekiwać mocnego tempa konkurentów.
Świetna pogoda (było ciepło i sucho) przyciągnęła na start wielu sympatyków MTB, w efekcie frekwencja przerosła nieco założenia organizatorów skutkiem czego starty odbywały się z ok godzinnym poślizgiem.
Wystartowałem kilka minut przed 12.00, początek – kilkaset metrów po asfalcie przejechałem jeszcze w miarę spokojnie, ale już po chwili doszedłem do wniosku, że szkoda tracić czasu i trzeba jechać na max. Jak na ŚLR przystało trasa niemal w 100% poprowadzona była w terenie, drogami leśnymi, ścieżkami i była całkiem wymagająca. Niestety na jednym z single-track’ów zahaczyłem tylnym kołem o kamień i w efekcie urwałem szprychę. Na szczęście udało mi się uszkodzoną szprychę wypleść z koła, a uszkodzenie nie było aż tak duże i mogłem kontynuować jazdę.
Ostatecznie po przejeździe całego dystansu Maser okazało się, że zająłem 3 miejsce. Bardzo szkoda było awarii, bo była szansa nawet na zwycięstwo.
W klasyfikacji generalnej również zająłem 3 miejsce. Szkoda trochę, że przez przygody jakie miałem podczas startu w Nowinach straciłem szanse na walkę o wyższe miejsce na podium, bo uważam, że 2 miejsce było w moim zasięgu. W elicie wygrał Kamil Pomarański, który cały sezon jeździł równo na bardzo wysokim poziomie i to właśnie było kluczem do zwycięstwa.
Świętokrzyską Ligę Rowerową darzę dużą sympatią, szczególnie za ciekawe, wymagające i poprowadzone w terenie trasy. Na pewno organizatorzy muszą dopracować pewne szczegóły organizacyjne takie jak szybkość rejestracji przed startem, czy szybkość ogłaszania poprawnych wyników. Widać, że cykl ten zyskuje coraz większe uznanie w oczach zawodników, bo przyciąga na start osoby z coraz bardziej odległych terenów Polski.
